środa, 31 grudnia 2008

sylwester

31 grudzień 2008 - ostatni dzień roku. Jedno z najdziwniejszych uroczystości, ponieważ nota bene święcimy zmiane daty, wyrwanie kartki z kalendarza. Czym różni się dzień dzisiejszy od jutrzejszego? Dlaczego obserwujemy takie szaleńtwo związane ze zmianą roku, przecież to tylko kolejna cyferka. Wiele osób celebruje tą zmiane przez tzw. "noworoczne postanowienia",czyli liste naszych marzeń, o której zapominamy już 5 stycznia. Nic się nie zmieni w naszym życiu wraz 2009 rokiem. Nic się nie zmieni dopóty, dopóki sami nie zrobimy czegoś w kierunku lepszej przyszłości.To nie prawda, że w każdej sytuacji znajdzie się dobre wyjście, często trzeba po prostu  zacisnąć pięści i przeczekać. Wiem, że jest mało osób, które mogą pozwolić sobie na komfort zmiany rzeczywistości od razu. Zdarza się, że musimy poczekać rok, dwa, lub więcej zanim bedziemy mogli żyć tak jak pragniemy. Jednak może i tak się zdarzyć, że nie dostrzegamy swoich obecnych możliwości. Zamiast robić kolejną liste naszych poboznych życzeń, o której i tak zapomnimy w momencie pójścia do pracy, czy też szkoły, przyjrzyjmy się swojemu życiu, zastanówmy się czego tak naprawde pragniemy i przy każdym naszym marzeniu zapiszmy wszystko co możemy teraz uczynić, aby ono się spełniło. We wcześniejszym poście zamieściłam list pożegnalny, autorstwa Gabriela Garcia Marqueza, niesie ono dość ważne przesłanie, polecam powrót do lektury wspomnianego listu. 

A teraz wróćmy do sylwestra. To czas zabaw, spotkań ze znajomymi lub oglądania koncertów w TV, panuje muzyka (abstrahuje już od wartości artystycznej owej muzyki), rozrywka, lecz i hałaśliwe pokazy fajerwerków. Ludzie się bawią, piją (nie ma co ukrywac, impreza sylwestrowa jest chyba najbardziej alkoholowa zabawa w ciągu roku), z nadzieją wypatrują północy i cieszą się, że dożyli zakończenia kolejnego roku. Własnie to kolejny rok, kolejny sylwester, kolejne nadzieje. Czy będą one spełnione? 

Wytworzyła się nawet pewna sylwetrowa tradycja, którą zilustruje poniższa rozmowa. 

- Jak zamierzasz spędzić sylwestra?
- W domu, z rodziną i przyjaciółmi.
- Taaak? taka domówke robisz, co?
- Nudzić sie nie bedziemy
- Bo jak tu sie nudzic. wiesz przeciez, muzyka, alkohol i bajeczne fajerwerki
- Nie, nie. Alkoholu nie bedzie
- Nie?! Co ty mówisz?! Nie przesadzaj przecież to sylwester. raz w roku mozna zaszalec 
- Bawić to się bede, ale nie potrzebuje alkoholu do tego, umiem sie bawic bez niego. a powiem ci nawet, ze zabawa jest o wiele lepsza bez alkoholu
- Nie wierze!
- Nie dość, że następnego dnia nie boli cie głowa, to jeszcze pamiętasz co sie działo podczas imprezy, nie popełnisz gafy i nie masz z czego sie tłumaczyc
- eee, tam. sztywniak z ciebie
- Mów sobie co chcesz, ale nie zamierzam sie ani nudzic w sylwestra, ani pić.
- No, ale fajerwerki pójdziesz puszczac, co?
- fajerwerki to tylko mnóstwo hałasu
- ale piękne są
- owszem, wystarczy mi, jak zobacze jak ktos je puszcza
- to jak ty zamierzasz swietowac sylwestra
- nie zamierzam , nie swietuje sylwestra, ale bede celebrowac chwile spedzone z moja rodzina i przyjaciółmi, i naprawde nie liczy sie dla mnie to, ze mamy 31 grudzien. 
- i co? zadnych szaleństw?
- a to juz inna sprawa. troche sie pobawimy, ale nie stracimy kontrole w tej zabawie :)
- a wiec miłej zabawy
- dziekuje na pewno taka bedzie. i tobie tez zycze miłej zabawy

sobota, 27 grudnia 2008

Nikt nie jest samotną wyspą


"Nikt nie jest samotną wyspą", każdy z was spotyka się na codzień z innymi ludźmi, przebywa wśród nich, nawiązuje nowe znajomości, zawiązują się przyjaźnie. Nawet najwięksi "samotnicy" nie pozostają naprawde sami. 

Czasem jednak lepiej by było, aby Człowiek był taką samotną wyspą. Zwłaszcza jeśli ma krzywdzić innych. Uważacie, że tylko niedojrzały Człowiek jest w stanie skrzywdzić drugiego? Tylko ten, który nie poznał miłości? Gdyby to było takie proste .... 

Zapewne każdy z was, w przeciągu swojego życia kogoś skrzywdził. Mogla być to bliska wam lub całkiem obca osoba, mogło być to zupełnie nie świadomie lub bardziej świadomie. Jednak zapewne takie wydarzenie miało miejsce. Jak się wtedy czuliście? Nie pytam się jak czuliście się w momencie zadawania bólu, lecz gdy zdaliście sobie sprawe coście uczynili. 

Człowiek taki smutnieje, jest przygnębiony, czasem popada w rozpacz, czasem myśli, że sam jest zły. Nie musi tego okazywać na zewnątrz, często mówimy, że coś spłyneło po kimś jak po kaczce, jednak pomimo braku zewnętrznych oznak, taki Człowiek węwnętrznie cierpi. 

Człowiek taki może wpaść w stan, w którym dalej będzie krzywdził innych, wtedy jedna zbrodnia warunkuje następną. Jednak jaką by nie zadał ranę bliźniemu, sam będzie bardziej cierpiał.

Jednak, gdyby Człowiek był samotną wyspą, to czy by nie krzywdził? Może stałby się wtedy sam katem i ofiarą (jak to i tak nota bene dzieje się w każdym przypadku sprawiania bólu, czy to psychicznego, czy fizycznego). 

Jak zatem poradzić sobie z ogromem cierpienia? Jak poradzić sobie z własnym okrucieństwem? Jak poradzić sobie ze świadomością, że skrzywdziło się Człowieka lub inną żywą i czującą istotę?

Tylko przez zrozumienie własnego postępowania, jego motywów, powodów, uwarunkowań. Tylko przez akceptacje tego co się stało, bowiem nie zmienimy już przeszłości, postanowienie, że nie chcemy już tak postępować, chociaż jesteśmy do tego zdolni (i zawsze będziemy). Tylko przez przebaczenie sobie. 

Dobre, co? Przebaczyć sobie, zaakceptować, zrozumieć ...... to jednak słowa, tylko a może aż słowa, lecz jednak słowa. Jak je odnieść do życia? Jak przyjąć ich idee, kiedy utraciliśmy to, w co wierzyliśmy - własne dobro?

p.s. więcej pytań niż odpowiedzi zapewne zaświtało w waszych głowach po przeczytaniu tego postu, jednak jeśli i Wy znaleźliście się w takiej sytuacji, przeciwstawcie się proszę własnemu lękowi i wydobądźcie to dobro, chociaż miałoby Was to kosztować wiele trudów, bowiem naprawde warto. 

piątek, 26 grudnia 2008

Absit!

Płatki śniegu opadają na ziemie

a w sercu kiełkuje pragnienie

aby świat ogarnęła miłość

i ustało cierpienie

aby ludzie otworzyli oczy

i ujrzeli Boga       

aby uśmiech zakrólował na twarzy

i iskra w oku

aby nikt nie bał się powiedzieć „kocham”


czwartek, 25 grudnia 2008

.: Gabriel Garcia Marquez - "List Pożegnalny" :.


"Jeśliby Bóg zapomniał przez chwilę, że jestem marionetką i podarował mi odrobinę życia, wykorzystałbym ten czas najlepiej jak potrafię. 

Prawdopodobnie nie powiedziałbym wszystkiego, o czym myślę, ale na pewno przemyślałbym wszystko, co powiedziałem. 

Oceniałbym rzeczy nie ze względu na ich wartość, ale na ich znaczenie. 

Spałbym mało, śniłbym więcej, wiem, że w każdej minucie z zamkniętymi oczami tracimy 60 sekund światła. 

Szedłbym, kiedy inni się zatrzymują, budziłbym się, kiedy inni śpią. 

Gdyby Bóg podarował mi odrobinę życia, ubrałbym się prosto, rzuciłbym się ku słońcu, 
odkrywając nie tylko me ciało, ale moją duszę. 

Przekonywałbym ludzi, jak bardzo są w błędzie myśląc, że nie warto się zakochać na starość. 
Nie wiedzą bowiem, że starzeją się właśnie dlatego, iż unikają miłości! 

Dziecku przyprawiłbym skrzydła, ale zabrałbym mu je, gdy tylko nauczy się latać samodzielnie. 

Osobom w podeszłym wieku powiedziałbym, że śmierć nie przychodzi wraz ze starością lecz z zapomnieniem (opuszczeniem). 

Tylu rzeczy nauczyłem się od was, ludzi... 

Nauczyłem się, że wszyscy chcą żyć na wierzchołku góry, zapominając, że prawdziwe szczęście kryje się w samym sposobie wspinania się na górę. 

Nauczyłem się, że kiedy nowo narodzone dziecko chwyta swoją maleńką dłonią, po raz pierwszy, palec swego ojca, trzyma się go już zawsze. 

Nauczyłem się, że człowiek ma prawo patrzeć na drugiego z góry tylko wówczas, kiedy chce mu pomóc, aby się podniósł. 

Jest tyle rzeczy, których mogłem się od was nauczyć, ale w rzeczywistości na niewiele się one przydadzą, gdyż, kiedy mnie włożą do trumny, nie będę już żył. 

Mów zawsze, co czujesz, i czyń, co myślisz. 

Gdybym wiedział, że dzisiaj po raz ostatni zobaczę cię śpiącego, objąłbym cię mocno i modliłbym się do Pana, by pozwolił mi być twoim aniołem stróżem. Gdybym wiedział, że są to ostatnie minuty, kiedy cię widzę, powiedziałbym "kocham cię", a nie zakładałbym głupio, że przecież o tym wiesz. 

Zawsze jest jakieś jutro i życie daje nam możliwość zrobienia dobrego uczynku, ale jeśli się mylę, i dzisiaj jest wszystkim, co mi pozostaje, chciałbym ci powiedzieć jak bardzo cię kocham i że nigdy cię nie zapomnę. 

Jutro nie jest zagwarantowane nikomu, ani młodemu, ani staremu. Być może, że dzisiaj patrzysz po raz ostatni na tych, których kochasz. Dlatego nie zwlekaj, uczyń to dzisiaj, bo jeśli się okaże, że nie doczekasz jutra, będziesz żałował dnia, w którym zabrakło ci czasu na jeden uśmiech, na jeden pocałunek, że byłeś zbyt zajęty, by przekazać im ostatnie życzenie. 

Bądź zawsze blisko tych, których kochasz, mów im głośno, jak bardzo ich potrzebujesz, jak ich kochasz i bądź dla nich dobry, miej czas, aby im powiedzieć "jak mi przykro", "przepraszam", "proszę", "dziękuję" i wszystkie inne słowa miłości, jakie tylko znasz. 

Nikt cię nie będzie pamiętał za twoje myśli sekretne. 
Proś więc Pana o siłę i mądrość, abyś mógł je wyrazić. 

Okaż swym przyjaciołom i bliskim, jak bardzo są ci potrzebni. Prześlij te słowa komu zechcesz. 
Jeśli nie zrobisz tego dzisiaj, jutro będzie takie samo jak wczoraj. 
I jeśli tego nie zrobisz nigdy, nic się nie stanie. 
Teraz jest czas. 

Pozdrawiam i życzę szczęścia!" 

Gabriel Garcia Marquez

Życze owocnych przemyśleć po lekturze tego listu. 

środa, 24 grudnia 2008

wigilia = radone wyczekiwanie?


Dziś już wigilia, jutro rozpoczną się święta bożegonarodzenia, aż trudno w to uwierzyć patrząc za okno.

Święta to piękny czas dla tych, którzy mają z kim je dzielić. Jednak tyle osób jest samotnych, nawet jeśli mają rodziny, to i tak są w nich samotni, nie czują ciepła rodzinnego domu, ten dom przemienia się w zimny schron, a czasem w piekło. 

Wiele osób sięgnie dziś po tabletki nasenne czy przeciwbólowe, alkohol, narkotyki, żyletke i inne produkty, przy pomocy których będą leczyć ból duszy. Jednak na niewiele im to pomoże, zyskają może kilka chwil braku świadomości, transu, bez uczuć, lecz to tylko kilka chwil, a jak one przeminą, wróci ból ze zdwojoną siłą.

Dla tych wszystkich samotnych święta nie są radością, a tak często muszą zasiadać do wigili z osobami, które powinny być bardzo bliskie, a są tak odległe. Szukać mogą pomocy we łzach, lecz ile można płakać? Po pewnym czasie nie ma się już sił na płacz, chociaz tak chętnie by się zapłakało ..... . 

Czy cierpienie czasu świąt trwa tylko 3 dni? Przecież już od listopada witryny sklepowe tętnią "świąteczną atmosferą", słychać zewsząd kolędy, ludzie wysyłają wierzyki rymowane z życzeniami, w centrum miasta stoi choinka. 

Ile jest osób, którym serce pęknie dziś przy wigilijnym stole? Ilu samotnych, cierpiących, wzgardzonych? Zapaliłam dziś za nich święce, będe pilnować tego ognia przez całe święta. Proszę was abyście również zapalili świece za tych, dla których święta są najgorszym czasem w roku. Pamiętajmy, że nie wszyscy będą dziś się radować.

wtorek, 23 grudnia 2008

życzenia świąteczne


Nie życzę ci szczęśliwych świąt

Ani zdrowia

Pieniędzy

Dobrej pracy

Sukcesów.

 

Nie życzę ci wygodnego życia

Ciekawych podróży

Spełnienia marzeń

 

Nie życzę ci nawet miłości

Czy braku cierpienia

 

Znajdź w sobie odwagę

Byś mógł poznać siebie

I walczyć o własne nadzieje.